Rzeczpospolita RzeczpospolitaRzeczpospolita
  Archiwum

Informacje o dokumencie
Autor Jerzy Kałwak
Tytuł Mieszko I z Grzybowa
Podtytul Czy powstanie państwa Piastów trzeba będzie opisać na nowo?
Data wydania 2001.10.06
Dział gazeta/Plus Minus

HISTORIA

Czy powstanie państwa Piastów trzeba będzie opisać na nowo?

Mieszko I z Grzybowa

RYS. TOMASZ BIREZOWSKI

JERZY KAŁWAK

Spory archeologów i historyków na temat lokalizacji ośrodka, z którego wyłoniła się idea zjednoczenia plemion zamieszkujących terytorium obecnego państwa polskiego, trwają tak długo, jak długo dyskutuje się i pisze na ten temat. Ich początki sięgają Jana Długosza, a współcześnie odżywają po zakończeniu kolejnych sezonów archeologicznych, kiedy nadchodzi czas naukowych sprawozdań.

Od kilku lat naukowcy, nieskorzy zwykle do wycofywania się z raz już przyjętych ustaleń, z pewnym niepokojem spoglądają na wyniki badań archeologicznych na terenie grodziska w Grzybowie koło Wrześni (Wielkopolska).

 

PRL wtrąca się nawet w średniowiecze

 

Wydaje się niezrozumiałe, że grodzisko w Grzybowie, terytorialnie bodajże najrozleglejsze spośród tych, jakie zachowały się w Polsce od wczesnego średniowiecza, nie zostało gruntownie przebadane. Archeolodzy, oczywiście, wiedzieli o istnieniu Grzybowa. W XIX w. wspominali o nim badacze niemieccy. W roku 1879 prowadził tam badania wykopaliskowe Wilhelm Schwartz. Prof. Karol Potkański zwrócił uwagę na ten rozległy gród już w roku 1922, a po II wojnie światowej prof. Witold Hensel wymienił go pośród najznaczniejszych ośrodków wczesnopiastowskich obok Gniezna, Poznania, Lednicy czy Giecza.

Władze PRL, kierując się zamiarem wykazania, że roszczenia niemieckie wobec tzw. ziem odzyskanych nie mają historycznego uzasadnienia, podjęły szeroko zakrojone badania wykopaliskowe, obejmujące wiele ośrodków, m.in. Wrocław, Opole, Szczecin, Wolin, Kołobrzeg czy Gdańsk, lecz głównie Gniezno i Poznań. Okazją ku temu było także milenium chrztu Polski. Grzybowo, jak można sądzić, nie znalazło się w programie tych badań głównie dlatego, że nie było o nim mowy w średniowiecznych zapiskach i dokumentach.

 

Brzeski wraca po 50 latach

 

Inicjatywa badań w Grzybowie pochodzi od dr. Olgierda Brzeskiego, Polaka mieszkającego w Kanadzie (zmarł 2 grudnia 2000 r.). Jako uczeń gimnazjum bywał on często we dworze swoich krewnych w sąsiadującym z rodzinnym Mierzewem Grzybowie. W roku 1937, jako zainteresowany archeologią nastolatek, przeprowadził własne badania, co opisał w artykule zamieszczonym w popularnym czasopiśmie "Z otchłani wieków" z roku 1938. Brzeski nie został od razu zawodowym archeologiem, ale zawsze pociągała go ta dziedzina wiedzy i już jako dyrektor kanadyjskiego oddziału szwajcarskiej firmy Sandoz brał udział, w wolnym czasie, w ekspedycjach archeologicznych we Francji, Hiszpanii, Belize, Chinach, Japonii i na Cyprze. Po przejściu na emeryturę powrócił do młodzieńczych zainteresowań, a więc do Grzybowa. Podjął studia archeologiczne w McGill University w Montrealu, odbył też praktyczne kursy w tej dziedzinie na dwu innych uczelniach.

W roku 1988, wraz z toruńskim archeologiem Mariuszem Tuszyńskim i Maciejem Nowackim, Brzeski pojawił się ponownie w grodzisku w Grzybowie w roli poszukiwacza śladów jego wielkiej przeszłości. Sytuacja polityczna w Polsce była sprzyjająca, władza nie spoglądała krzywym okiem na potomka przedwojennych dziedziców, który z "workiem pieniędzy" wraca do kraju realizować swoje młodzieńcze pragnienia.

Archeolodzy wykonali wiele odwiertów, które wykazały, że pod gruntem ornym (po wojnie RSP Wódki w obrębie wałów grodziska prowadziła regularne uprawy rolne, niszcząc wierzchnie warstwy wraz z zabytkami), na głębokości od kilkudziesięciu centymetrów do kilku metrów, znajdują się liczne ślady tzw. warstw kulturowych.

Olgierdowi Brzeskiemu udało się uzyskać poparcie naukowców z prof. Zofią Kurnatowską z UAM w Poznaniu, niekwestionowanym autorytetem w zakresie archeologii średniowiecza, i pod patronatem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk utworzył Fundację Brzeskich, która zajęła się organizacją i finansowaniem badań w Grzybowie. W 1989 roku w czasie letnich wakacji w miejscowej szkole, dawnym dworze jego krewnych Lutomskich, rozgościła się pierwsza od ponad 110 lat ekspedycja archeologiczna, której szefem został Tuszyński, kierujący wykopaliskami do dziś. W kilka lat później ekspedycja dorobiła się własnej siedziby, podarowanego archeologom przez władze gminy Września starego domu w Grzybowie.

 

Wały Berndta Petri

 

Z biegiem lat o Grzybowie było coraz głośniej w środowisku, liczba zabytków świadczących o niegdysiejszej randze grodu szła już w setki egzemplarzy. Na wykopaliska przyjeżdżają studenci i wolontariusze, jak kiedyś Olgierd Brzeski, zafascynowani archeologią i zdecydowani za miskę zupy pracować ciężko przy wykopach. Przyjeżdżają wolontariusze z Polski, Niemiec, Francji, USA, Kanady. Pojawiają się specjaliści z wielu dziedzin wspomagających archeologię z polskich uczelni, m.in. dr Przemysław Kiszkowski z Poznania, autor oryginalnej elektrooporowej metody badania gruntu, dr hab. Marek Krąpiec z AGH w Krakowie za pomocą badań dendrochronologicznych określający np. dokładny wiek i datę ścięcia dębów użytych do budowy konstrukcji wałów grodowych i innych budowli w Grzybowie.

Niemiecki inżynier budownictwa Berndt Petri pojawił się na wykopaliskach dzięki temu, że gmina Września nawiązała współpracę z gminą Garbsen koło Hanoweru i obie strony organizowały tzw. wymiany grup. Grzybowskie wykopaliska tak zafascynowały Petriego, że postanowił każde wakacje poświęcać na pracę nad rekonstrukcją tamtejszych wałów grodowych. Trzy lata temu na zakończenie sezonu Petri zaprezentował, oparty na pomiarach, model konstrukcji wału grodowego oraz wyliczenia ilości materiałów użytych do jego budowy.

Gród o powierzchni około 2,5 hektara, o średnicy powyżej 200 metrów, został około roku 930, jak to wykazały badania drewna dr. Krąpca, obwiedziony wałem o szerokości u podstawy około 20 metrów i wysokości około 16 metrów. Do dziś w najlepiej zachowanej części wał ma wysokość ok. 9 metrów. Aby taka ogromna budowla mogła powstać, musiano pozyskać z okolicznych lasów co najmniej 62 000 metrów sześciennych drewna, głównie dębowego, co równa się około 3 500 000 sztuk belek o średnicy 10 i długości 230 centymetrów. Z tego drewna zbudowano tzw. hakowo-rusztową konstrukcję, która musiała zostać obsypana mieszaniną ziemi, gliny i piasku w ilości co najmniej 84 000 metrów sześciennych. Wał grodowy w Grzybowie został też obwiedziony fosą o głębokości półtora metra, do której wodę dostarczała pobliska rzeczka Struga. Fosa, co niezwykle rzadkie w przypadku obiektów grodowych z X wieku, zachowała się częściowo do dziś.

Petriego zafascynowała przede wszystkim skala organizacyjna tego przedsięwzięcia oraz - jako statyka - wielość problemów natury technicznej, jakie budowniczowie grodu musieli pokonać na przestrzeni niedługiego zapewne czasu. - Ilu ludzi było potrzeba, aby pozyskać tyle drewna i innego budulca, przetransportować je i odpowiednio wykorzystać? To znacznie trudniejsze niż w przypadku budowli kamiennych - wywodził inżynier Petri. - Jaką władzą i jakimi możliwościami musiał dysponować władca, którego było stać na zbudowanie czegoś takiego.

To pytanie nie pozwala zasnąć wielu specjalistom. A trzeba wiedzieć, że grodzisko na wyspie Lednica oraz obszar grodu w Gnieźnie, uznawane za stołeczne, książęce centra władzy państwa Piastów, miały w tamtym czasie powierzchnię kilkakrotnie mniejszą albo powstały nieco później niż Grzybowo.

 

Skarb z dalekiej Arabii

 

Do tej pory podczas badań wykopaliskowych znaleziono około 2000 różnych zabytków: przedmiotów, ozdób, fragmentów ceramiki, kości, a nawet rybich łusek i kręgów, w tym śledzi, co by świadczyło o utrzymywaniu aktywnych kontaktów handlowych nawet z mieszkańcami wybrzeży Bałtyku. Zabytki te datowane są na okres kilku tysięcy lat, od mezolitu, przez neolit, okres wpływów rzymskich, po schyłek średniowiecza.

Ale prawdziwe emocje ogarnęły badaczy w roku 1999, kiedy po wschodniej stronie grodziska, przy pomocy dysponującego wykrywaczem metali Mirosława Andraojcia ze Śląska, trafili na blisko 800 fragmentów srebrnych monet arabskich - dirhemów, pochodzących z IX-XI stulecia naszej ery. Zdaniem Tuszyńskiego jest to dopiero drugi przypadek w dziejach polskiej archeologii, kiedy naukowcy sami natrafili na tak obfity tzw. skarb monet. Ma on wielką wartość naukową i niewielką materialną, ale dla archeologów jest wskazówką, że Grzybowo nie jest jakimś podrzędnym grodziskiem i jego znaczenie było dotychczas niedoceniane.

Prof. Kurnatowska sformułowała opinię, że "zabytki importowane, o charakterze luksusowym, poświadczają obecność (w Grzybowie) wśród mieszkańców grodu przedstawicieli ówczesnej elity. Zarówno skarb srebrny, jak i znaleziska pojedynczych monet, tak wówczas rzadkie w warstwach osadniczych grodów wielkopolskich, również wykazują związek z tą grupą społeczną, stanowiącą oparcie dla dynastii w dziele budowy państwa i mającą dostęp do rozmaitych dóbr uzyskiwanych z handlu czy łupów wojennych. Zatem miejsce grodu grzybowskiego w najdawniejszej strukturze władzy nie może ulegać wątpliwości".

Archeolodzy oraz historycy wczesnego średniowiecza, penetrujący zagadki przedhistoryczne, których dokonania bywają w niemałym stopniu zbiorem hipotez, stawiania kolejnych unikają tak długo, jak to tylko możliwe. Trudno oczekiwać od nich nienaukowego fantazjowania. Tym bardziej że z uwagi na szczupłość funduszów, po 12 latach przebadano zaledwie kilka procent powierzchni grodziska.

 

Pierwsza stolica czy kolejna?

 

Na lata obwarowania Grzybowa przypada hipotetyczna data urodzin Mieszka I. Popuśćmy wodze fantazji i spróbujmy sobie wyobrazić, że nasz pierwszy historyczny władca tam właśnie przyszedł na świat. W miejscu, w którym ludzie mieszkali prawdopodobnie już od paru tysięcy lat. Paweł Jasienica w "Polsce Piastów" napisał: "państwo polskie jest znacznie starsze, niż mniemają ci, co historię jego chcą rachować dopiero od chwili chrztu". Jeśliby tam właśnie miała rozpocząć się przedchrześcijańska historia Polski, to dlaczego tak nagle została przerwana?

A może Mieszko I, chociaż był władcą potężnym, nie mógł zrealizować swojej wizji politycznej w Grzybowie, największym grodzie Polan, gdzie koncentrowała się najbardziej wpływowa elita plemienna. Na swoją nową siedzibę oraz siedzibę centrum nowej religii państwowej zmuszony był wybrać pobliskie Gniezno i Lednicę, grody mniejsze i niezamieszkane przez starszyznę, wpływową i przywiązaną do pogańskiej tradycji. Być może zrobił to wbrew życzeniom mieszkańców Grzybowa?

Jeżeli tak właśnie było, to zapewne spośród mieszkańców tego grodu mogliby wywodzić się organizatorzy tzw. buntów pogańskich w latach trzydziestych XI stulecia. Zmierzch Grzybowa, jak wynika z dotychczasowych skromnych badań, przeżywającego rozkwit na początku X, przypada na wiek XI. Albo przyczynili się do tego rodzimi władcy, krzewiący mieczem nową religię, albo np. czeski książę Brzetysław, po którego najeździe na wiele lat zapadł mrok nad Gnieznem, Lednicą, Gieczem i Poznaniem oraz - być może - także Grzybowem.

Po przyjęciu chrztu przez Mieszka I i jego dwór, a zwłaszcza w czasach Bolesława Chrobrego, świątynie nowej religii powstawały licznie we wszystkich grodach Wielkopolski, Śląska, Kujaw, Mazowsza i Małopolski. Warto sprawdzić, czy w Grzybowie, jednym z największych i najstarszych siedlisk piastowskich, zachowały się jakieś pozostałości chrześcijańskiej świątyni lub chociażby przedmioty związane z liturgią. Brak tego rodzaju znalezisk niczego wprawdzie nie przesądza, ale prowokuje do stawiania kolejnych pytań o historyczne początki państwa.

Zagadka Grzybowa prowokuje, jak każda tajemnica, do podjęcia prób jej wyjaśnienia. Może należałoby przyspieszyć prace wykopaliskowe chociażby po to, by ustały spory na temat, "co było pierwsze?" - pomiędzy zwolennikami pierwotnej stołeczności Gniezna i Poznania. A poza tym, jest to zbyt wielki i znaczący obiekt, aby na ewentualne ostateczne jego zbadanie czekać jeszcze 20-30 lat. A tyle to będzie musiało potrwać, jeśli Tuszyński i jego współpracownicy będą mieli wiele sympatii, dobrej woli i przyjaźń ludzi, "za to" bardzo niewiele pieniędzy.