Głos Wielkopolski Nr 193 (15313) 20/21 sierpnia 1994

Pod tysiącletnim popiołem...

 

Pałac w Grzybowie koło Wrześni wygląda dziś inaczej niż ten, który Olgierd Wojciech Brzeski pamięta jeszcze sprzed wojny, gdy przyjeżdżał na wakacje do swej ciotki, Stefanii z Brzeskich Lutomskiej. Sam się teraz dziwi, jakim cudem przez te lata przetrwały nietknięte herby: polskiego orla w koronie, litewskiej Pogoni i rodowe — Lutomskich i Brzeskich. Ale zaraz jego wzrok biegnie w stronę dróżki wiodącej gdzieś hen w pole, w stronę drzew wyrastających niemal w środku pola.

Na tych szwedzkich okopach urządzaliśmy z moim kuzynem, Heniem Lutomskim, walki Szwedów z Polakami. Każdy z nas dobierał sobie chłopaków ze wsi i toczyliśmy wielkie bitwy. Ale gdy za którymś razem ciotka musiała nas bandażować, kategorycznie zapowiedziała, że do szpitala nas wozić nie będzie, no i walki się skończyły. Wkrótce potem profesor Kostrzewski odkrył Biskupin, zaprosił nas tam. I wtedy dowiedziałem się, że to nasze miejsce walk to nie szwedzkie okopy, lecz polskie grodzisko... wspomina Olgierd Brzeski.

Drzewa rosnące na wzniesieniach pierścieniem otaczają pole porośnięte zbożem. Gdzieś po jego przeciwnej stronie zieleni się staw. Wydeptane ścieżki prowadzą do kilku odkrytych miejsc. Ziemia starannie przesiewa­na przez sito, rysunki wnętrza wykopów nanoszone na papier, każdy centymetr ziemi dokładnie przeglądany...

Fot. „Glos" — Anna Plenzler
.o, tu gdzie teraz stoję, była kiedyś kuźnia —
mówi O. Brzeski.

... Trudno dziś powiedzieć, czy najpierw było duże grodzisko, z którego potem wydzielono mniejsze czy też odwrotnie Mariusz Tuszyński, archeolog kierujący badaniami w Grzybowie, rysuje mi na ziemi okręgi obrazujące oba wały obronne. Do tej pory znaleźliśmy bardzo dużo drewna, a na podstawie badań dendrochronologicznych możemy określić datę powstania grodziska - na razie rok 934.

O grodzisku w Grzybowie wiedziano od dawna, choć do grupy wielkich grodów wczesnopiastowskich Gniezna, Giecza i Ostrowa Lednickiego - trafił niedawno. A jednak najnowsze wyniki badań archeologicznych sytuują go jako najstarszy spośród tej czwórki. Gdy siedem lat temu zaczynano wykopaliska, nikt nie przypuszczał, że wyniki będą tak niezwykłe.

Odkryliśmy zupełnie nową, nieznaną dotychczas w Polsce konstrukcję wałów: stos konstrukcji drewnianych, następnie potężny wal piasku i znów stos konstrukcji drewnianych zachwyca się M. Tuszyński. I dalej jednym tchem wymienia To rzeczywiście niezwykłe - w którymkolwiek miejscu zaczynamy kopać, tam ziemia w sobie coś kryje. Dotychczas odnaleźliśmy pozostałości około pięćdziesięciu obiektów — mieszkalnych, gospodarczych, przemysłowych...

... o, tu gdzie teraz stoję, była kuźnia - wpada mu w słowa O. Brzeski. I odsuwając ziemię wskazuje resztki popiołu sprzed 1000 lat.

Gdy opowiadają o wykopaliskach nie sposób oprzeć się wrażeniu, że oto spotkało się dwóch pasjonatów archeologii, choć droga każdego z nich do Grzybowa była inna. A jednak w roku 1987 los zetknął ich ze sobą.

No cóż, po pięćdziesięciu latach wróciłem do mojej młodzieńczej miłości, archeologii uśmiecha się skromnie O. Brzeski. I dopiero w czasie dłuższej rozmowy, gdzieś między wierszami, okazuje się, że on już przecież przed wojną, w roku 1938, wydał książkę o przedwojennych badaniach Grzybowa ,,Z otchłani wieków".

Bo też i archeologia ciągle się w jego młodzieńczym życiu przewijała częste wizyty u ciotki w Grzybowie, spotkania z profesorem Kostrzewskim, którego badania w Biskupinie wspierał finansowo między innymi ojciec Olgierda Brzeskiego stojący na czele banku cukrowniczego, wyjazdy do Biskupina.... Marzenia o studiowaniu archeologii przerwała jednak wojna najpierw uciekał przed Niemcami na Polesie, potem przed Rosjanami z powrotem do Poznania, aż w końcu, gdy Niemcy zaczęli wywozić młodzież na roboty do Niemiec, uciekł do Francji, zaciągnął się tam do armii. W końcu dotarł do Szwajcarii. Tam też spędził wojnę studiując jednak nie archeologię lecz... biochemię i pisząc doktorat z antybiotyków oraz pracując w słynnej firmie farmaceutycznej Sandoz, która to po wojnie wysłała go do Kanady.

Będąc przez te wszystkie powojenne lata prezydentem Sandoza w Kanadzie zrobiłem się zawodowym menedżerem, cały czas rozwijając firmę wspomina. Ale gdy przeszedłem na emeryturę stwierdziłem, że coś trzeba robić. No i wróciłem do archeologii.

Studiując archeologię na uniwersytecie w Montrealu czas dzieli dziś między różne epoki i różne części świata od Chin po Palestynę, od Izraela po Francję, gdzie ,,kopał neandertalczyków". A Grzybowo? To dla niego założył Fundację imienia Brzeskich przy Poznańskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk. To jego badania od 7 już lat sam finansuje. Jedynie w ubiegłym roku z Komitetu Badań Naukowych otrzymali 30 milionów złotych, a w tym z Urzędu Miasta i Gminy we Wrześni 20 milionów.

Gdyby nie pan Brzeski to ani byśmy tych badań nigdy nie zaczęli, ani mowy by nie było o kontynuacji mówi M. Tuszyński - Wie pani od czego zaczęły się te wykopaliska? Od świniobicia! Czymś przecież trzeba było nakarmić ludzi, a był to rok 1987! Pan Brzeski nawet siatkę do przesiewania ziemi przywoził samolotem z Kanady. Ech, to cała epopeja...

ANNA PLENZNER